Streszczenie
Autorką powieści jest kanadyjska pisarka Lucy Maud Montgomery. Jej pierwsze wydanie książkowe miało miejsce w 1908 r.
Mateusz Cuthbert mieszkał ze swą siostrą Marylą w miejscowości Avonley w Kanadzie, na Wyspie Księcia Edwarda. Pewnego dnia podsunął siostrze myśl o adopcji chłopca, który pomógłby im w prowadzeniu gospodarstwa. Maryla wyraziła zgodę, gdyż jak stwierdziła, Mateusz nigdy o nic nie prosił. Dowiedziała się o tym ich znajoma, pani Małgorzata Linde i stwierdziła, że popełniają oni błąd biorąc dziecko, o którym nic nie wiedzieli. Kobiecie zrobiło się też żal malca, który będzie wychowywany przez rodzeństwo niemające pojęcia o dzieciach.
Mateusz udał się na dworzec, gdzie zamiast chłopca, czekała na niego rudowłosa dziewczynka, Ania Shirley. Zaszła jakaś pomyłka. Mateusz jednak od razu polubił dziecko, które bardzo cieszyło się, że ktoś zechciał je adoptować. Gdy dojechali do domu, Maryla nie była zbyt zadowolona i postanowiła wyjaśnić sprawę. Do tego czasu Ania miała zostać u nich. Mateusz powiedział, że dziewczynka powinna zostać, a do pomocy w gospodarstwie kogoś wynajmie. Ostateczną decyzję zostawił jednak siostrze.
Rankiem Ania podziwiała piękno zielonego wzgórza, na którym mieszkali. Przy śniadaniu dziewczynka zachwalała jak piękny jest świat. Nie chciała jednak wyjść na zielone wzgórze, gdyż nie chciała się w nim zakochać, wiedząc, że prawdopodobnie będzie musiała wrócić do sierocińca. Maryla przyznała, że jest to niezwykłe dziecko, po czym razem pojechały do pani Spencer, aby wyjaśnić zaistniałą pomyłkę. W trakcie podróży Ania opowiedziała o sobie i Maryli zrobiło się żal dziecka, które nigdy nie zaznało miłości.
W końcu dojechały na miejsce, gdzie Maryla powiedziała pani Spencer, że życzyli sobie jedenastoletniego chłopca do pomocy w gospodarstwie a nie dziewczynkę. W tym samym czasie przyszła pani Blewett, która była chętna aby od razu wziąć Anię do siebie do pracy przy dzieciach. Maryla słysząc ich rozmowę i widząc przerażoną Anię stwierdziła, że musi to jeszcze skonsultować z Mateuszem i razem powróciły do Avonley. Tam Maryla stwierdziła, że powinni zaopiekować się dziewczynką na co pochmurny Mateusz od razu się rozpromienił.
Dziewczynka dowiedziała się o decyzji następnego dnia i ze wzruszenia rozpłakała się i obiecała, że bedzie grzeczna. Maryla powiedziała jej, że ma się do niej zwracać po imieniu. Przez kolejne dwa tygodnie dziewczynka z radością poznawała zielone wzgórze i o wszystkim opowiadała swoim opiekunom. W końcu odwiedziła ich Małgorzata Linde, która chciała poznać adoptowane dziecko.
Maryla przyznała, że cieszy się z tej decyzji, gdyż ich dom nabrał życia. Gdy dziewczynka przybiegła z sadu, pani Małgorzata stwierdziła, że jest chuda i nędzna i ma marchwiowe włosy. Ania zezłościła się i powiedziała, że jej nienawidzi i że jest kobietą bez serca, po czym wybiegła płacząc. Maryla stanęła w obronie Ani i powiedziała koleżance, że nie powinna szydzić z jej wyglądu. Urażona pani Linde opuściła dom.
Jakiś czas później Ania i Maryla udały się do Małgorzaty, gdzie dziewczynka przeprosiła za swoje zachowanie. Pani Linde przyjęła przeprosiny i uznała, że w istocie jest to miłe dziecko.
Pewnego dnia udały się na Sosnowe Wzgórze do pani Barry, która miała córkę Dianę. Dziewczynki od razu się zaprzyjaźniły i złożyły przysięgę, że będą trwać w przyjaźni dopóki słońce i księżyc będą istnieć.
Pewnego dnia Ania powiedziała, że za kilka dni w szkółce niedzielnej organizowany będzie piknik. Dziewczynka z radością go wyczekiwała i ciągle o nim mówiła. Maryla zgodziła się na jej pójście i obiecała, że przygotuje dla niej koszyk z jedzeniem. Słysząc to Ania rzuciła się jej na szyję i ją ucałowała. Maryla była bardzo wzruszona. Odkąd Ania u nich zamieszkała w domu zagościła radość. Maryla podarowała też dziewczynce broszkę, którą odziedziczyła po matce.
Ania była zachwycona, lecz niedługo potem zgubiła broszkę. Maryla stwierdziła, że dziewczynka nie mówi prawdy i że za karę ma siedzieć w pokoju, dopóki nie przyzna co się stało. W końcu dziewczynka powiedziała, że gdy była na mostku, broszka wpadła jej do wody. Maryla zezłościła się i zakazała jej iść na piknik. Jakiś czas później, gdy cerowała koronkowy szal Ani, zauważyła przypiętą do niego broszkę. Przeprosiła dziewczynkę za to, że jej nie uwierzyła i spytała dlaczego ona skłamała, że broszka wpadła do wody. Ta odparła, że przyznanie się do winy było warunkiem opuszczenia pokoju i że bardzo chciała iść na piknik. Maryla pozwoliła Ani pójść. Wieczorem dziewczynka z radością opowiadała co działo się na pikniku.
Nadszedł 1 września i Ania rozpoczęła szkołę. Pierwsze trzy tygodnie minęły bez problemów. Wtedy jednak w szkole pojawił się Gilbert Blythe, który był prymusem i zaczął z Anią rywalizację o bycie najlepszym uczniem w klasie. Był on też urwisem. Próbował zwrócić na siebie uwagę Ani, lecz ta nie reagowała. Pewnego dnia chwycił ją za warkocz i wykrzyknął: “Patrzcie! Marchewka! Marchewka!”. Ania zerwała się i roztrzaskała na jego głowie tabliczkę do pisania. Nauczyciel kazał to wyjaśnić. Gilbert próbował ją bronić. Ania nie powiedziała dlaczego to zrobiła, więc za karę nauczyciel kazał jej napisać na tablicy:
„Andzia Shirley ma bardzo brzydki charakter. Andzia Shirley powinna się starać panować nad swą złością”.
Mimo to dziewczynka była dumna i nie żałowała swego zachowania. Postanowiła też nigdy więcej nie odezwać się go Gilberta. Mimo to chłopiec nadal zabiegał o uwagę Ani. Gdy dał jej cukierka w kształcie serca z napisem “jesteś słodka”, Ania nawet na niego nie spojrzała, rzuciła na ziemię i rozgniotła obcasem.
Pewnego dnia gdy Maryli nie było w domu, Ania zaprosiłą Dianę. Razem się bawiły i rozmawiały. Ania poczęstowała koleżankę sokiem. Ta jednak po chwili poczuła się źle i poszła do domu. Okazało się, że omyłkowo Ania poczęstowała ją winem porzeczkowym. Gdy pani Barry zobaczyła kompletnie pijaną córkę, zakazała jej spotykać się z Anią. Nawet wyjaśnienia Maryli nic nie pomogły.
Na pożegnanie Ania odcięła przyjaciółce pukiel czarnych włosów i wzięła go na pamiątkę. Obie płakały z powodu rozstania. W szkole Gilbert Blythe nadal próbował czarować Anię, lecz bezskutecznie. Dziewczynka postanowiła ze wszystkich sił rywalizować z nim w nauce.
W styczniu na Wyspie Księcia Edwarda pojawił się premier Kanady i wielu dorosłych udało się na spotkanie z nim w Charlottetown. Mateusz został w domu z Anią. Nagle przybiegła do nich Diana i błagała o pomoc, gdyż jej młodsza siostra Minnie zachorowała. Mateusz pojechał po lekarza a dzieckiem zajęła się Ania. Gdy lekarz przyjechał dziewczynka czuła się już lepiej. Doktor oznajmił, że gdyby nie Ania, Mannie by umarła. Dzięki temu pani Barry zmieniła zdanie co do dziewczynki i pozwoliła się jej widywać z Dianą.
Pewnego dnia Ania, Diana i pani Barry udały się na przedstawienie w Klubie Dyskusyjnym. Wszystkim podobały się występy. Gdy na scenie pojawił się Gilbert, Ania ostentacyjnie wyjęła książkę i zaczęła ją czytać, nie zwracając uwagi na młodzieńca. Diana oznajmiła jej, że ten recytując wiersz, ciągle na nią patrzył, lecz Ania przyjęła to obojętnie.
W miejscowości pojawił się nowy pastor z żoną. Maryla zaprosiła ich na herbatę. Ania postanowiła upiec dla gości ciasto. Pracowała nad nim od samego rana. W końcu doszło do spotkania. Żona pastora skosztowała wypiek i zrobiła dziwną minę. Maryla postanowiła też spróbować i spytała Anię co dodała do ciasta. Dziewczynka była przerażona i przyniosła słoiczek z wanilią. Wtedy dopiero Maryla przypomniała sobie, że kilka dni wcześniej wlała do niego krople walerianowe i dlatego tort nie mógł się udać.
Minęły wakacje, lecz Ania nie poszła do szkoły, gdyż niedługo przed rozpoczęciem roku bawiła się z koleżankami w wyzwania. Ktoś wyzwała ją, aby przeszła po szczycie dachu nad kuchnią. Zuchwała Ania podjęła wyzwanie, lecz niestety spadła z dachu i złamała nogę. Musiała leżeć w łóżku przez 6 tygodni. Błogosławiła swą wyobraźnię, bo bez niej by nie wytrzymała tyle czasu w jednym miejscu. Do szkoły powróciła w październiku. Nowa nauczycielka, panna Stacy, ogłosiła że zorganizują koncert bożonarodzeniowy, z którego dochód zostanie przeznaczony na zakup chorągwi dla szkoły. Ania została wyznaczona do deklamacji i dwóch dialogów.
Gdy dziewczynki ćwiczyły występ u Ani w domu, Mateusz zauważył, że jego wychowanica jest gorzej ubrana od koleżanek. Wszystkie jej sukienki były ręcznie szyte przez Marylę. Mateusz postanowił zrobić jej prezent na gwiazdkę i kupić piękną sukienkę. Bał się jednak reakcji Maryli, więc poradził się pani Linde, która postanowiła uszyć jej sukienkę według najnowszej mody. Gdy w Wigilię Mateusz wręczył Ani prezent, ta stała przez chwilę jak wryta, po czym rozpłakała się ze wzruszenia. Wieczorem odbył się występ, który skończył się sukcesem. W drodze powrotnej Diana zwróciła Ani uwagę, że powinna lepiej traktować Gilberta. Pani Maryla była dumna z występu Ani.
Nadszedł dzień 13. urodzin Ani. Gdy spacerowała z Dianą nie mogła uwierzyć, że jest już prawie dorosła. Rozmawiały też o wypracowaniu zadanym przez pannę Stacy. Ania napisała opowiadanie o dwóch przyjaciółkach. Gdy przeczytała je Maryli ta stwierdziła, że jest ono oderwane od rzeczywistości i że Ania ma zbyt wybujałą fantazję. Mateusz i Diana uznali, że opowiadanie jest piękne. Zachęcona sukcesem Ania założyła wraz Dianą i innymi koleżankami klub powieściowy. Każda członkini miała obowiązek napisania jednej powieści tygodniowo.
Pewnego kwietniowego dnia, gdy Maryla wróciła z posiedzenia związku, zauważyła, że Ani nie ma w domu. Gdy nie było jej dłużej, postanowiła ją poszukać i ku zaskoczeniu Ania leżała u siebie pod kołdrą i kazała jej odejść, gdyż jest w rozpaczy. Gdy się odkryła okazało się, że miała zielone włosy. Ania pofarbowała bowiem włosy jakimś specyfikiem od wędrownego handarza, który zapewniał ją, że uzyska kruczą barwę. Ania przez tydzień nie opuściła domu, codziennie myjąc włosy, lecz bezskutecznie. Maryla postanowiła je ściąć.
Pewnego czerwcowego dnia dziewczynki wpadły na pomysł, aby odegrać poemat “Elaine”. Ania wcieliła się w tytułową bohaterkę i ułożyła się w czółnie, a koleżanki popchnęły łódkę i pobiegły na most, gdzie oczekiwały nadpłynięcia Ani. Czółno jednak zaczęło nabierać wody i Ania musiała się ratowawć wdrapaniem na jeden z wystających z wody pali. Z tarapatów uratował ją Gilbert, który akurat przepływał obok łodzią i zabrał Anię na brzeg, gdzie dziewczynka grzecznie podziękowała za ratunek.
Gilbert skorzystał z okazji i przeprosił ją za to, że kiedyś zażartował z jej włosów i poprosił aby zostali przyjaciółmi. Ania przez chwilę poczuła coś do Gilberta, lecz szybko przypomniała sobie dzień w którym ten nazwał ją marchewką i dawna złość powróciła. Nie zgodziła się więc na jego propozycję. Gilbert rozgniewał się i wsiadł z powrotem do łodzi. Oznajmił też, że już nigdy nie poprosi ją o przyjaźń. Ania żałowała, że nie wybrała innej odpowiedzi.
W listopadzie do Maryli przyszła nauczycielka, panna Stacy i oznajmiła, że tworzy grupę najlepszych uczniów, których będzie przygotowywać do egzaminów do seminarium. Spytała czy zgodziłaby się, aby Ania uczestniczyła w tych dodatkowych lekcjach. Gdy Maryla powiedziała o tym Ani, ta wyznała, że już od jakiegoś czasu marzyła o nauce w seminarium, lecz nic nie mówiła, gdyż myślała, że będzie to dla nich zbyt duży wydatek. Maryla zapisała Anię na lekcje. Niestety okazało się, że Diana nie będzie w nich uczestniczyć, gdyż jej rodzice nie zamierzali posyłać córki do seminarium. Ani było smutno z tego powodu.
Na dodatkowych lekcjach ponownie ujawniło się współzawodnictwo między Anią a Gilbertem, który od odrzucenia jego propozycji przyjaźni ignorował koleżankę. Ania nie czuła już urazy do Gilberta i uznała, że nieprzyjemnie jest być ignorowaną. I tak na intensywnej nauce dociągnęli do wakacji.
Po wakacjach Ania miała już piętnaście lat i przerosła nawet Marylę. Dużo czasu spędzała na przygotowaniach do egzaminu. Maryla rozpłakała się na myśl, że Ania może w przyszłym roku opuścić Zielone Wzgórze. W czerwcu, gdy skończyła się szkoła, panna Stacy skończyła pracę w Avonley i pożegnała się z uczniami. Ania i Diana płakały. Nadszedł dzień egzaminów wstępnych. Ania udała się do Charlottetown, gdzie zamieszkała u ciotki Józefiny. Jej głównym celem było pokonanie Gilberta oraz sprawienie przyjemności dla Maryli i Mateusza. W piątek powróciła do Avonley i stwierdziła, że egzaminy poszły jej dobrze. Pewnego do Ani przybiegła Diana trzymająca gazetę z listą przyjętych. Ania była pierwsza na liście, a Gilbert drugi.
Ostatnie dni wakacji przeleciały na przygotowaniach do wyjazdu Ani do seminarium. Marylę i Mateusza wzięło na wspominki. Byli bardzo szczęśliwi, że adoptowali Anię. Jednocześnie było im smutno, że Ania teraz będzie przez dłuższy czas przebywać w mieście.
Pierwsze dni w nowym miejscu były dla Ani trudne i bardzo tęskniła za Zielonym Wzgórzem. Dlatego jeszcze milej było jej widywać znajomą twarz Gilberta. Miesiące mijały jej na nauce. Co piątek wszyscy wracali do Avonley i spędzali weekendy w domach rodzinnych. Gdy nadeszła zima przestali przyjeżdżać tak często, gdyż pogorszyła się pogoda. Wiosną nadszedł czas egzaminów, które Ania bardzo przeżywała.
Egzaminy najlepiej zdał Gilbert, za co otrzymał złoty medal. Ania też osiągnęła sukces, gdyż uzyskała stypendium w Collegu w Redmont. Na uroczystym rozdaniu dyplomów pojawili się Maryla i Mateusz, którzy byli bardzo z niej dumni. Gdy wrócili do Avonley, Ania spotkała się z Dianą, która oznajmiła, że Gilbert podejmie pracę nauczyciela, gdyż jego rodziców nie stać na dalszą edukację syna.
Ania była przekonana, że Gilbert tak jak ona pojedzie na studia do Redmont. Podczas pobytu w Avonley, Ania zauważyła, że Mateusz zmizerniał. Maryla powiedziała jej, że brat miewa problemy z sercem. Sama dodała, że ma problemy ze wzrokiem i wieczorem nie może już czytać ani szyć.
Pewnego dnia Mateusz stanął w drzwiach z gazetą w ręce. Był cały blady. Osunął się na ziemię i zmarł. Widząc to Maryla krzyknęła i nadbiegła Ania. Sprowadziły lekarza, lecz Mateusz zmarł nagle. Okazało się, że w gazecie była informacja, że Bank Abbey, w którym Mateusz trzymał oszczędności życia, zbankrutował. Ania i Maryla bardzo cierpiały po stracie tak kochanego człowieka. Pogrzeb odbył się dwa dni później.
Jakiś czas później życie na Zielonym Wzgórzu powróciło do normy. Maryla udała się na badanie wzroku i lekarz nakazał jej oszczędzanie oczu, gdyż w przeciwnym razie w ciągu pół roku oślepnie. Kobieta była załamana i postanowiła sprzedać gospodarstwo, którym już nie mogła się zajmować w takiej sytuacji. Ania jednak odwiodła ją od tego i powiedziała, że zostaje na Zielonym Wzgórzu i że postara się o posadę nauczycielki w Carmody.
Jakiś czas później okazało się, że gdy Gilbert dowiedział się, że Ania zostaje w Avonley, zrezygnował z posady w szkole, którą to powierzono właśnie jej. Gdy go spotkała podziękowała za jego decyzję. Ania wyciągnęła dłoń. Gilbert chwycił ją i spytał czy teraz zostaną przyjaciółmi. Ania zaśmiała się i odparła, że już od dawna nie chowa do niego urazy i że żałuje iż tak długo była uparta. Gilbert ucieszył się i stwierdził, że są stworzeni do bycia przyjaciółmi. Wieczorem Ania szepnęła do siebie, że życie jest piękne.