Streszczenie
Autorem powieści jest Michaił Bułhakow. Po raz pierwszy została ona wydana w 1966 roku, choć autor zaczął nad nią pracę już w 1928 roku.
Akcja utworu rozgrywa się w maju 1929 r.
Michaił Aleksandrowicz Berlioz był redaktorem miesięcznika literackiego i prezesem stowarzyszenia literackiego o nazwie Massolit. Pewnego dnia spotkał się w Moskwie z poetą, Iwanem Nikołajewiczem Ponyriowem, którego nazywano Bezdomnym. Spotkali się w skwerze o nazwie Patriarsze Prudy z charakterystycznym stawem pośrodku. Rozmawiali o poemacie Iwana, w którym krytykował on Jezusa. Michaił uważał, że byłoby lepiej, gdyby Iwan napisał poemat udowadniający, że Jezus w ogóle nie istniał. Nagle do ich rozmowy wtrącił się nieznajomy cudzoziemiec, który cieszył się, że w Moskwie jest wielu ateistów.
Był też zaskoczony, że mężczyźni nie wierzyli w istnienie Jezusa. W dalszej części utworu dowiemy się, że ów rozmówca to szatan o imieniu Woland, ale na tym etapie czytelnicy jeszcze tego nie wiedzą. Następnie Woland przywołał 5 dowodów istnienia Boga sformułowanych przez św. Tomasza oraz szósty dowód autorstwa Immanuela Kanta. Ku zaskoczeniu rozmówców, nieznajomy dodał, że jeszcze tego samego dnia kobieta zetnie głowę Michaiła, bo Annuszka wyleje olej, a do zaplanowanego zebrania Massolitu nie dojdzie. Cudzoziemiec powiedział, że jest profesorem czarnej magii. Wyjaśnił rozmówcom, że istnienie Jezusa jest kwestią faktów a nie przekonań.
Następnie opowiedział im historię Poncjusza Piłata. Pewnego dnia, gdy miał on straszną migrenę, przyprowadzono przed jego oblicze niejakiego Jeszuę Ha-Nocri, którego Sanhedryn, czyli Wysoka Rada, skazała na śmierć. Izrael będący pod rzymską okupacją nie mógł wydawać wyroków śmierci, więc Piłat, który był przedstawicielem Rzymu musiał ten wyrok zatwierdzić, aby stał się on prawnie wiążący. Po krótkiej rozmowie z Jeszuą, Piłat zatwierdził wyrok, który miał zostać wykonany na Nagiej Górze. Potem Piłat spytał Józefa Kajfasza, przewodniczącego Sanhedrynu, którego więźnia ma uwolnić: Jeszuę czy Bar Rabbana. Był bowiem szabat i tradycyjnie Piłatowi przysługiwało prawo ułaskawienia jednego z więźniów. Kajfasz zdecydował o uwolnieniu Bar Rabbana.
Cudzoziemiec próbował przekonać rozmówców, że Jezus nie był Bogiem, lecz po prostu dobrym człowiekiem, którego niesprawiedliwie skazano na śmierć. Próbował ich też przekonać do istnienia szatana.
Michaił Berlioz uznał, że profesor jest chory psychicznie. W końcu mężczyźni rozeszli się. Berlioz przechodząc przez ulicę, poślizgnął się przy torach tramwajowych. Przejeżdżający obok tramwaj, który prowadziła kobieta, nie zdążył zahamować. Iwan zwany Bezdomnym zobaczył jak koła tramwaju odcięły głowę Michaiła. Zrobił się tumult. Iwan dosłyszał jak stojące obok kobiety mówiły, że niejaka Annuszka rozlała olej i najpewniej na nim poślizgnął się nieszczęśnik. Bezdomny szybko ruszył w pościg za profesorem. Zauważył, że do cudzoziemca przyłączył się inny mężczyzna w kraciastej marynarce, kapeluszu i binoklach oraz ogromny kot poruszający się na dwóch nogach. Uciekający rozdzielili się a Iwan pobiegł za kotem, który jednak był szybszy, wpadł do tramwaju i odjechał zanim Iwan zdołał do niego dobiec.
Bezdomny postanowił poszukać tajemniczego profesora w Gribojedowie, gdzie mieściła się siedziba Massolitu, czyli stowarzyszenia literackiego. Tego dnia miał się tam odbyć zjazd literatów. Zebrani wyczekiwali na swego prezesa. W końcu dotarła do nich smutna wiadomość o jego tragicznej śmierci. Iwan zaczął opowiadać literatom co zaszło. Ci jednak nie uwierzyli w jego dziwną historię. Gdy Bezdomny zaczął się awanturować, literaci obezwładnili go i wysłali do szpitala psychiatrycznego. W psychiatryku Iwan ponownie opowiedział co zaszło i żądał wezwania policji, aby odnalazła ona profesora. Widząc, że nie wypuszczą go ze szpitala, próbował uciec przez okno. Lekarze zatrzymali go jednak i dali zastrzyk na uspokojenie. Zdiagnozowano u niego schizofrenię.
Tragicznie zmarły Michaił Berlioz dzielił mieszkanie z dyrektorem teatru Variétés, imieniem Stiopa Lichodiejew. Gdy Stiopa obudził się, czuł ogromnego kaca po wczorajszej imprezie. Zobaczył przed sobą mężczyznę, który przedstawił się jako Woland, profesor czarnej magii. Towarzyszył mu inny mężczyzna w marynarce, kapeluszu i binoklach oraz ogromny czarny kot, który pił wódkę z kieliszka. Stiopa myślał, że ma jakieś zwidy po wczorajszej popijawie.
Nieznajomy gość poczęstował go zimną wódką i parówkami w sosie pomidorowym, tak aby Stiopa poczuł się lepiej. Następnie Woland oznajmił, że ma dzisiaj wystąpić w teatrze i pokazać magiczne sztuczki. Dodał też, że Stiopa podpisał z nim kontrakt na 7 takich występów. Stiopa zadzwonił do teatru, aby to potwierdzić, gdyż po imprezie niczego nie pamiętał. Woland nie kłamał. Tymczasem z lustra wyszedł kolejny bohater powieści – Azazello. Był to towarzysz szatana Wolanda, który przyjął postać niskiego grubasa z bielmem na oku, kłem wystającym z ust i rudym wąsem.
Następnie profesor czarnej magii oznajmił, że potrzebuje tego mieszkania i w tym momencie Stiopa znalazł się w Jałcie na Krymie, czyli jakieś 1500 km od Moskwy.
Tragiczna śmierć Michaiła Berlioza sprawiła, że wiele osób zaczęło rościć sobie prawo do jego mieszkania. Zaczęły się telefony do prezesa spółdzielni mieszkaniowej, Nikanora Iwanowicza Bosego, który postanowił zajrzeć do mieszkania. Tam spotkał naszych bohaterów. Pan w kraciastej marynarce przedstawił się Bosemu jako Korowiow. Powiedział, że jest tłumaczem. Oznajmił też, że za zgodą Lichodiejewa zajmują mieszkanie po Michaile.
Wtedy Bosy zajrzał do teczki, w której w magiczny sposób znalazł się list od Lichodiejewa, który potwierdzał słowa Korowiowa. Ten zapłacił Bosemu czynsz powiększony o łapówkę w postaci 400 dolarów. Gdy Bosy opuścił mieszkanie, Korowiow zadzwonił na milicję i doniósł że Bosy nielegalnie posiada dolary. Jeszcze tego samego dnia mundurowi zapukali do jego drzwi.
Nagłe przeniesienie Stiopy Lichodiejewa z Moskwy do Jałty było czymś fizycznie niemożliwym i musiało zostać spowodowane użyciem czarnej magii. Wieść o tym mogła się szybko wydać, gdyż Lichodiejew udał się na komisariat w Jałcie i wysłał depeszę do swoich współpracowników w teatrze Variétés. Byli nimi dyrektor finansowy teatru – Grigorij Daniłowicz Rimski oraz administrator teatru Iwan Sawieliewicz Warionucha. Była to dla nich wstrząsająca informacja, gdyż niedługo wcześniej Lichodiejew dzwonił do nich w sprawie występu Wolanda i mówił wtedy, że jest w mieszkaniu.
Rimski kazał Warionusze wziąć tę depeszę i udać się z nią na milicję. Tuż przed wyjściem, Warionucha wstąpił jeszcze do swego gabinetu, gdzie zadzwonił telefon. Głos w telefonie odradzał mu udanie się na milicję. Było to dziwne, że ktoś już o tym wiedział, ale mimo to Warionucha nie posłuchał. Na ulicy spotkał on wielkiego czarnego kota i mężczyznę w kraciastej marynarce, którzy go pobili i odebrali mu depeszę, po czym zabrali go do mieszkania Berlioza. Tam przywitała go naga ruda kobieta, która chciała go pocałować. Następnie Warionucha zemdlał.
Tymczasem Iwan Bezdomny próbował napisać list na milicję, w którym poinformowałby o śmierci Berlioza. Czuł jednak rozdwojenie. Nagle na balkonie pojawił się tajemniczy mężczyzna z sąsiedniego pokoju – był nim tytułowy bohater czyli Mistrz.
W końcu doszło do planowanego pokazu czarnej magii Wolanta w teatrze Variétés. Woland usiadł na wyczarowanym przez siebie fotelu a kot i Korowiow sprawili, że w kieszeniach gości pojawiły się ruble. Z sufitu zaczęły lecieć pieniądze. Zrobiło się zamieszanie, bo ludzie łapali ile tylko mogli. Konferansjer Bengalski denerwował Korowiowa, więc kot Behemot urwał mu głowę. Zabieg ten nie zabił jednak Bengalskiego. Oderwana głowa nadal mówiła. Po wszystkim Behemot przytwierdził głowę ponownie. Konferansjer schodząc ze sceny skarżył się na ból w czaszce. Potem Korowiow wyczarował piękne suknie, które umieścił na scenie. Kobiety z widowni zaczęły je przymierzać. Panujący chaos zdenerwował Siemplejarowa, który był przewodniczącym komisji akustycznej teatrów moskiewskich. Zażądał on zdemaskowania oszustów. Korowiow spytał go, gdzie spędził on ostatni wieczór. Żona Siemplejarowa odparła, że mąż był na zebraniu komisji akustycznej. Korowiow zdradził, że to nie prawda, gdyż był on wtedy u swojej kochanki. Zamieszanie wzrosło i pojawiła się milicja. Przy dźwiękach marsza Woland, Korowiow i kot Behemot uciekli.
Tymczasem w szpitalu psychiatrycznym Bezdomny opowiadał nieznajomemu o sytuacji z Patriarszych Prud, gdzie zginął Berlioz. Rozmówca nie uważał Iwana za obłąkanego, gdyż sam również spotkał tam diabła. Przedstawił się jako Mistrz i opowiedział swoją historię.
Niegdyś był zwykłym pracownikiem muzeum. Jego życie całkowicie się odmieniło, gdy w państwowej loterii wygrał 100 000 rubli. Rzucił pracę i odtąd całe życie poświęcił na napisanie swego największego dzieła poświęconego Poncjuszowi Piłatowi. W międzyczasie spotkał na ulicy pewną kobietę imieniem Małgorzata, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia. Zaczęli się spotykać, lecz ukrywali to, gdyż kobieta była mężatką. Co ciekawe Małgorzata zanim poznała Mistrza była nieszczęśliwa, gdyż żyła z mężem, którego nie kochała (mimo, że ten świetnie zarabiał i był dla niej dobry). Od czasu spotkania Mistrz i Małgorzata byli razem szczęśliwi. Kobieta doceniała twórczość Mistrza i wspierała go w jego pracy. Niestety wkrótce nastąpiło brutalne zderzenie z rzeczywistością.
Powieść Mistrza nie została wydana a w prasie ukazały się artykuły ośmieszające jego osobę. Mistrz załamał się a ukochana próbowała mu pomóc. Pewnego dnia kupiła nawet bilety nad Morze Czarne. Gdy wróciła do domu z biletami, zastała Mistrza palącego swój rękopis. Wyrwała mu kartki i oznajmiła, że odchodzi. Następnie jacyś nieznajomi weszli do jego mieszkania i je zajęli, jego zaś umieszczając na mrozie. Mistrz uznał, że jest chory psychicznie i sam zgłosił się do szpitala psychiatrycznego.
Po występie Rimski, dyrektor finansowy teatru, czuł się nieswojo. Kobiety, które dostały suknie w czasie występów chodziły po ulicach w samej bieliźnie, gdyż otrzymane ubrania w magiczny sposób zniknęły. Rimski próbował zadzwonić na milicję, lecz głos w słuchawce powiedział, żeby tego nie robił. Gdy nastała północ, do gabinetu wszedł Warionucha, administrator teatru. Rozmawiali o Lichodiejewie. Warionucha dziwnie się zachowywał i dziwnie wyglądał, co niepokoiło Rimskiego. Administrator był blady, miał na szyi szalik mimo tego, że było gorąco. Gdy przerażony Rimski zauważył, że Warionucha nie rzucał cienia, ten zaryglował drzwi. Rimski zobaczył w oknie twarz nagiej kobiety, która próbowała otworzyć zasuwkę. Z opresji Rimskiego uratowało pianie koguta i nastanie świtu. Zjawy zniknęły a Rimski udał się na dworzec i odjechał do Leningradu.
Tymczasem prezes spółdzielni mieszkaniowej, Nikanor Iwanowicz Bosy, został przywieziony do szpitala dla obłąkanych – tego samego, w którym był Bezdomny oraz mistrz.
W dalszej części utworu ukazana została scena ukrzyżowania Jeszui Ha-Nocri, którego na miejsce kaźni przywieziono wózkiem. Wcześniej bezskutecznie próbował go zabić Mateusz Lewita, gdyż chciał oszczędzić mu cierpień. Przybitemu do krzyża, legionista rzymski podał mokrą gąbkę nabitą na włócznię. Gdy ten napoił się, żołnierz przebił mu serce. Zaraz po śmierci Jeszui zrobiła się ogromna ulewa i ludzie zaczęli uciekać do domów. Ciało Jeszui zdjął Mateusz Lewita.
Kolejnego dnia przed teatrem zgromadziła się rzesza ludzi chcących kupić bilety na kolejny występ. Nie było jednak żadnego pracownika teatru, ani Lichodiejewa, ani Rimskiego, ani Warionuchy. Przyjechała milicja. Tymczasem księgowy teatru Variétés, Łastoczkin, pojechał do Komisji Nadzoru Widowisk i Rozrywek Lżejszego Gatunku, gdzie miał złożyć raport o występie Wolanda i wpłacić pieniądze z biletów. Na miejscu spotkał Behemota i Korowiowa. Za ich sprawką kierownik komisji zniknął, a jej pracownicy śpiewali. Gdy Łastoczkin rozwinął papier z pieniędzmi, zobaczył tylko obcą walutę i natychmiast został aresztowany.
Tymczasem do mieszkania po zmarłym Berliozie przyjechał Maksymilian Andriejewicz Popławski, który był jego wujem i chciał zająć nieruchomość. Ku jego zdziwieniu, zastał tam kota siedzącego na krześle i Korowiowa opłakującego śmierć Berlioza. Gościa przegnał Azazello, który poinformował, że nie ma mowy o przejęciu mieszkania. Popławski uciekł a po nim nadszedł Andriej Fokicz Sokow, który był bufetowym w teatrze i skarżył się, że goście na występie Wolanda płacili rublami, które po chwili zmieniały się w bezwartościowe kawałki papieru. Żądał więc rekompensaty. Woland odparł, że bufetowy podaje nieświeże jedzenie. Wtem Korowiow oznajmił, że Sokow umrze na raka w ciągu 9 miesięcy. Przerażony Sokow uciekł.
Tak kończy się część I utworu. Dopiero na początku części II poznajemy tytułową bohaterkę, Małgorzatę. Pewnego dnia, długo po rozstaniu, Małgorzata miała sen o Mistrzu, za którym bardzo tęskniła. Gdy się obudziła, wyszła z domu. Podczas jazdy trolejbusem usłyszała rozmowę o skandalu w związku z zaginięciem głowy jakiegoś nieboszczyka. Oczywiście chodziło o Berlioza, ale Małgorzata nie miała o tym pojęcia. Gdy dojechała na Kreml, usiadła pod jego murami i zastanawiała się czyj kondukt żałobny właśnie przechodził obok.
Jakiś głos z tyłu odpowiedział, że jest to pogrzeb Michała Aleksandrowicza Berlioza. Powiedział to diabeł Azazello. Wywiązała się rozmowa o pogrzebie Michała. Azazello zaproponował Małgorzacie stanowisko gospodyni balu. Kobieta nie była skłonna przystać na propozycję, lecz zgodziła się gdy diabeł zaczął przytaczać słowa z książki mistrza. Na koniec diabeł wręczył Małgorzacie krem, którym kazał nasmarować całe ciało i czekać na dalsze instrukcje.
Wieczorem, zgodnie z instrukcjami, Małgorzata zaczęła smarować ciało kremem i zaczęła stawać się coraz piękniejsza. Jej zmarszczki zniknęły a ciało weszło w stan nieważkości. Diabeł zadzwonił i kazał lecieć na miotle poza miasto. Następnie Małgorzata napisała list pożegnalny do męża i odleciała na miotle. W trakcie lotu, kobieta stała się zupełnie niewidzialna. Przez przypadek trafiła do mieszkania pewnego krytyka literackiego o nazwisku Łatuński. Okazało się, że był to ten sam krytyk, który zniszczył mistrza. Małgorzata zdemolowała jego mieszkanie, po czym odleciała za miasto, gdzie spotkała się z Azazello.
Ten zabrał ją do mieszkania Berlioza, gdzie poznała Wolanda, kota Belzebuba i Korowiowa. Z rozmowy okazało się, że Woland rokrocznie organizuje bal przy pełni księżyca i zgodnie z tradycją gospodynią na balu jest kobieta imieniem Małgorzata, pochodząca z miasta. Kobieta potwierdziła chęć pełnienia tej funkcji na balu.
W trakcie przygotowań do balu, Małgorzatę wykąpano we krwi a następnie nasmarowano olejkiem różanym. Na głowę wsadzono diadem, na szyi zawieszono medalion a na stopy założono buty z płatków róży. Zgodnie z pouczeniem Korowiowa, zadaniem Małgorzaty było bycie miłym dla wszystkich gości. Nastała pełnia księżyca i Behemot rozpoczął bal u szatana. Grano walca i jazz.
Z trumien zaczęli wychodzić kolejni goście, którzy byli przerażający. Uwagę Małgorzaty zwróciła Frieda. Był to trup kobiety, która codziennie znajdowała koło łóżka chusteczkę, która miała jej przypominać o morderstwie, jakiego dokonała na swym dziecku, wkładając mu do ust chusteczkę. Następnie goście zaczęli pić krew z czaszki Berlioza. Nagle Małgorzata znów znalazła się w mieszkaniu Berlioza wraz z kompanami.
Szatan traktował Małgorzatę z szacunkiem. Spytał czy czegoś nie pragnie. Ta poprosiła o uwolnienie Friedy od cierpień. Woland nie mógł tego zrobić, gdyż to wymagałoby miłosierdzia. Naciskał jednak, aby wyznała swoje prawdziwe pragnienie. Kobieta powiedziała, że chce aby mistrz został uwolniony. Tak też się stało i przed oczyma wszystkich pojawił się mistrz. Pisarz wyznał, że napisał dzieło o Poncjuszu Piłacie, ale niestety je spalił. Woland odparł, że rękopisy nie płoną i trzymał ów rękopis w ręce. Mistrz i Małgorzata zamieszkali razem w suterenie.
Afraniusz był zaufanym człowiekiem Poncjusza Piłata. Po ukrzyżowaniu Jeszui Ha-Nocri, Piłat spytał go o ostatnie chwile nieszczęśnika. Afraniusz odparł, że ten wybaczył wszystkim swym winowajcom i nie wygłaszał żadnych nauk.
Następnie poruszyli temat Judy z Kiriatu, który wydał Jeszuę. Piłat rozkazał Afraniuszowi go zgładzić. Juda został zasztyletowany w gaju oliwnym, gdy był w drodze do swej kochanki, Greczynki Nisy. Afraniusz przyniósł Piłatowi wieści o wykonaniu misji. Następnie dodał, że zwłoki ukrzyżowanych zostały przez niego pogrzebane, z wyjątkiem zwłok Jeszui, które to zostały zabrane przez Mateusza Lewitę. Ten, wezwany przed oblicze prokuratora, nie dał się skusić pieniędzmi za wyjawienie, gdzie pochował Jeszuę. Obietnica pracy w bibliotece również nie skusiła Mateusza. Jedyne czego pragnął to śmierci Piłata i Judy. Piłat odparł, że Juda już nie żyje. Następnie Poncjusz przeczytał ostatnie słowa Jeszui spisane przez Mateusza.
W sobotę w Moskwie rozpoczęto śledztwo w sprawie Wolanda. Przesłuchano wielu świadków, w tym Lichodiejewa, który przyjechał z Jałty. Milicja odwiedziła też Iwana Bezdomnego, lecz ten od ostatniej rozmowy z mistrzem stał się beznamiętny i oznajmił, że już nigdy nie będzie pisał wierszy, gdyż był w tym kiepski.
W końcu milicja udała się do mieszkania nr 50 w budynku 302-A. Tam przywitał ich Behemot, którego śledczy próbowali złapać, lecz bezskutecznie. Nastąpiła strzelanina lecz ani milicja ani kot nikogo nie trafili. Wtem Behemot wylał benzynę i podpalił mieszkanie. W dymie dało się dojrzeć cztery uciekające sylwetki, trzy męskie i jedną kobiecą.
W dalszej części utworu, kot i Korowiow pojawili się w ekskluzywnym sklepie spożywczym i zaczęli wyjadać wszystko na co mieli ochotę, niszcząc przy tym piramidę z czekolady. Ich zachowanie podchwycili pozostali klienci, którzy również zaczęli częstować się słodkościami. Następnie Behemot i Korowiow przenieśli się do restauracji w Gribojedowie. Tam zostali zaproszeni na obiad przez właściciela restauracji. Po chwili pojawili się tam jacyś mężczyźni, którzy zaczęli strzelać. Kot i Korowiow podpalili restaurację i uciekli.
O zachodzie słońca Woland i Azazello spotkali się na jednym z najwyższych budynków w Moskwie. Po chwili pojawił się też Mateusz Lewita, który oznajmił, że przysłał go Jeszua. Dodał, że nie może przyjąć Mistrza i Małgorzaty, gdyż nie zasługują oni na światłość. Na koniec poprosił Wolanda, aby to on ich zabrał i obdarzył wiecznym spokojem.
Mistrz i Małgorzata wybudzili się z długiego snu. Mężczyzna namawiał kobietę, aby powróciła do swego dawnego życia. Ta odparła, że nie może, bo go kocha. W końcu pojawił się Azazello, który poczęstował ich winem. Ci po wypiciu padli martwi, gdyż wino było zatrute. Dusze zmarłych wraz z Azazellem wyleciały z mieszkania, które stanęło w płomieniach. Po drodze Mistrz odwiedził Iwana Bezdomnego, którego uważał za swego duchowego spadkobiercę.
Mistrz, Małgorzata i reszta zatrzymali się na Worobiowych Górach, aby ostatni raz spojrzeć na miasto. Patrząc na tęczę Mistrza ogarnął spokój. Tuż przed odlotem do krainy zmarłych, Behemot i Korowiow wydawali diabelskie dźwięki.
W wiekuistej przystani Małgorzata przyjrzała się prawdziwym twarzom towarzyszy. Azazello był demonem-mordercą, Korowiow rycerzem, a Behemot paziem. Następnie wędrując po nocnym firmamencie spotkali samotnie cierpiącego Poncjusza Piłata, który ciągle rozmyślał o rozmowie z Jeszuą, której nie dokończył. Małgorzata poprosiła Wolanda o uwolnienie prokuratora. Ten oznajmił, że Mistrz może to zrobić sam. Mistrz uwolnił więc Piłata. Po wszystkim Mistrz i Małgorzata udali się do wiecznego domu.
Epilog
W Moskwie prowadzono śledztwo w sprawie dziwnych wydarzeń ostatnich dni. Aresztowano kilka osób o podobnych nazwiskach co Woland i Korowiow. Ustalono też, że siły nieczyste nie mogły mieć udziału w wydarzeniach, które były wynikiem działania bandy oszustów, hipnotyzerów i brzuchomówców. Iwan Bezdomny został profesorem historii i filozofii i w czasie każdej pełni księżyca śnił mu się Jeszua rozmawiający z Piłatem.