Streszczenie
Autorem komedii jest Molier. Na deskach teatru po raz pierwszy wystawiono ją w 1668 r.
Głównym bohaterem utworu jest Harpagon człowiek niespotykanie skąpy. Miał on córkę Elizę oraz syna Kleanta.
Eliza była zakochana w Walerym. Walery również ją kochał i młodzi planowali ślub, choć swój związek utrzymywali w tajemnicy przed Harpagonem. Początek ich znajomości wyglądał w ten sposób, że gdy Walery zakochał się w Elizie, zatrudnił się w domu Harpagona, ukrywając swoje pochodzenie. Dzięki temu mógł się codziennie widywać z ukochaną. Walery był rządcą w domu skąpca.
Siostrą Walerego była Marianna, w której zakochany był Kleant. Niestety dla młodzieńca, jego ojciec Harpagon, również upatrzył sobie Mariannę i chciał się z nią ożenić. Marianna była piękną i czułą kobietą. Z troską opiekowała się swą chorowitą matką, z którą mieszkała. Ojcem Marianny i Walerego był Anzelm, a właściwie Tomasz d’Alburci.
Istotna jest historia jego rodziny. Tomasz d’Alburci miał żonę, syna Walerego i córkę Mariannę. Szesnaście lat wcześniej zaginęli oni w katastrofie morskiej. Tomasz był zdruzgotany i myślał, że żona i dzieci nie żyją. Aby zapomnieć o wielkiej stracie przyjął imię Anzelm. Walery jednak ocalał, lecz zgubił się i żył sam. Ponadto myślał, że ojciec nie żyje, więc nawet go nie poszukiwał. Marianna wraz z matką trafiły do niewoli. Korsarze przetrzymywali je przez dziesięć lat. Po uwolnieniu kobiety trafiły do Neapolu, lecz nie odnalazły ojca i brata.
Akt I
W początkowej części komedii Eliza spotkała się z ukochanym Walerym. Dziewczyna wyraziła swe obawy, że ojciec nie zaakceptuje ich uczucia, a już na pewno nie wyłoży pieniędzy na organizację ślubu, gdyż był tak skąpy. Walery poradził jej, aby poszukała sprzymierzeńca w swym bracie, Kleancie. Eliza spotkała się więc z bratem, który wyznał jej, że kocha Mariannę. Młodzieniec poprosił siostrę, aby ta wybadała u ojca, co sądzi o jego związku.
Tymczasem Harpagon przeszukiwał Strzałkę, który był sługą Kleanta. Bał się, że ten coś wynosi. Ponadto uważał, że Strzałka go szpieguje, aby wybadać gdzie ukrył pieniądze. Gdy okazało się, że sługa nic przy sobie nie ma, Harpagon kazał mu się wynosić. Następnie mówił do siebie:
“Mimo to nie wiem, czy dobrze uczyniłem zakopując w ogrodzie dziesięć tysięcy talarów, które mi wczoraj oddano. Dziesięć tysięcy talarów w złocie to suma dosyć…”
Przerwał w momencie, gdy zauważył, że są z nim Eliza i Kleant. Bał się, że dzieci usłyszały o skrytce, więc zaczął badać co usłyszały. Ponadto wmawiał im, że tylko głośno sobie marzył, że fajnie byłoby mieć 10 tys. talarów. Syn jednak odparł, że wszyscy wiedzą, że jest on bogaty, co rozzłościło ojca. Skąpiec uważał, że Kleant wydaje duże sumy pieniędzy co nie było prawdą. Ponadto oskarżył go o kradzież, bo skąd niby miałby mieć fundusze na piękne stroje. Kleant jednak dobrze grał w karty i wydawał to co sam zarobił z gry.
Następnie Harpagon ogłosił dzieciom, że zamierza ożenić się z Marianną. Słysząc to Kleant omal nie zemdlał. Następnie powiedział córce:
“Co do Kleanta przeznaczam dlań pewną wdowę, o której mi właśnie mówiono dziś rano; ciebie wydam za pana Anzelma. (…) jest to człowiek dojrzały, rozsądny i doświadczony; nie ma więcej nad pięćdziesiąt lat i słynie ze swoich dostatków.”
Ślub Elizy i Anzelma miał się odbyć jeszcze tego samego wieczoru. Córka jednak stanowczo odmówiła wyjścia za niego. Skąpiec postanowił spytać o zdanie przechodzącego obok Walerego. Ten nie wiedząc o czym mowa, powiedział, że Harpagon jako wcielenie rozsądku, na pewno ma rację. Gdy jednak zrozumiał o co chodzi, zaczął ze swym panem spór na argumenty.
Harpagon nie chciał go jednak słuchać, gdyż dla niego argumentem nie do odparcia było to, że Anzelm chciał poślubić Elizę bez posagu. Skąpiec nie musiałby więc kompletnie nic inwestować w córkę.
Słysząc, że na ogrodzie zaczął szczekać pies, Harpagon wyszedł sprawdzić, czy przypadkiem ktoś nie chce odnaleźć jego skarbu. Walery poradził ukochanej, aby udawała chorobę, aby zyskać na czasie.
Akt II
Kleant potrzebował pieniędzy, więc posłał swojego sługę, Strzałkę, aby wybadał oferty u lichwiarzy. Rozmawiał on z niejakim Simonem, który reprezentował lichwiarza, który nie chciał wyjawić swej tożsamości. Otrzymał ofertę pożyczki 15 tys franków na bardzo wysoki procent oraz z zaznaczeniem, że jedynie 12 tys zostanie wypłacone w gotówce, a reszta w jakiś niepotrzebnych rupieciach. Kleant, nie mając innego wyjścia, przystał na te warunki.
Podczas spotkania na mieście okazało się, że owym lichwiarzem był Harpagon. Obaj byli zaskoczeni i zaczęli się kłócić. Harpagon krzyczał:
„Jak to obwiesiu! To ty się puszczasz na takie niecne sposoby?”
Kleant odpowiedział:
„Jak to, ojcze! To ty się plugawisz tak haniebnym rzemiosłem?”
Ojciec podsumował to słowami:
“Swoją drogą, rad jestem z tego spotkania; to dla mnie przestroga, abym bardziej niż kiedy miał oko na jego czynności.”
Następnie Harpagon spotkał się z Frozyną, która chciała zarobić na zeswataniu go z Marianną. Skąpiec od razu zapytał o posag dziewczyny, lecz Frozyna próbowała go zbyć ogólnikami. Marianna miała się pojawić na ślubie Elizy z Anzelmem, co ucieszyło Harpagona. Ponadto swatka wmawiała mu, że Mariannie podobają się mężczyźni powyżej sześćdziesiątki. Skończyła pytaniem o zapłatę, lecz skąpy Francuz to zignorował. Kobieta miała nadzieję, że może uda jej się coś wyciągnąć od matki Marianny.
Akt III
W tej części utworu zostaje ukazane zostaje ogromne skąpstwo Harpagona. Trwały przygotowania do wizyty Marianny. Gospodarz wydawał służbie polecenia. Pani Claude miała wycierać kurze, ale nie zbyt mocno, aby nie zniszczyć mebli.
Ździebełko i Szczygiełek byli odpowiedzialni za płukanie szklanek i nalewanie wina. Skąpiec rozkazał im dolewać wina jedynie w sytuacji, gdy dany gość upomni się kilkukrotnie. Ponadto polecił, aby rozcieńczyć wino wodą. Elizie polecił pilnowanie zastawy, tak by nic nie zginęło.
Aby zaoszczędzić Jakub pełnił w domu dwie funkcje: był stangretem (a więc powoził końmi) oraz kucharzem. Skąpiec w rozmowie z nim, sugerował, aby gotował on tak, aby goście się najedli, ale on nic nie wydał:
“Najlepiej dać coś takiego, czego nie można dużo jeść i co zaraz syci: ot, potrawkę baranią dobrze tłustą, do tego ciasta nadziewanego kasztanami. To zapycha.”
Propozycje Jakuba, nie odpowiadały Harpagonowi, więc wtrącił się Walery i oświadczył, że to on przygotuje menu, tak aby było tanie i syte.
Skąpiec zażyczył sobie, aby Jakub zaprzągł konie, gdyż planował po kolacji jechać z Marianną na targ. Jakub odmówił, śmiejąc się, że konie są tak chude, że padną od pierwszego uderzenia batem. Sprawę postanowił załatwić Walery.
W końcu nadeszła Marianna z Frozyną. Młoda dziewczyna przyznała swatce, że wolałaby poślubić syna Harpagona. Ta jednak cynicznie pocieszała ją, że szybko zostanie młodą wdową i będzie mogła poślubić kogo zechce.
Gdy spotkały skąpca, Marianna na boku stwierdziła, że jest on wstrętny. Kobiety przywitały się też z Elizą i Kleantem. Między wierszami można było wyczuć, że Kleant i Marianna mają się ku sobie. Harpagon nie był zachwycony i przerwał synowi.
Gdy zebrani mieli już jechać na jarmark, Kleant kazał w imieniu ojca przynieść:
„parę koszów chińskiej pomarańczy, daktyli i konfitur”
Skąpiec nie posiadał się z radości. Już miał nadzieję, że goście wyjadą nic nie jedząc. Syn dobił go w momencie, gdy zdjął mu z palca pierścień z diamentem i w jego imieniu wręczył go Mariannie. Dziewczyna nie chciała przyjąć tak drogiego prezentu, lecz po namowach, uległa.
Wtedy do pokoju wszedł Ździebełko i poinformował, że nie mogą jechać, gdyż konie nie są podkute. Skąpiec kazał zabrać je do kowala. A tymczasem Kleant zabrał panny do ogrodu na poczęstunek. Harpagon wziął Walerego na stronę i kazał ratować co się da.
Akt IV
W ogrodzie Kleant i Marianna poprosili Frozynę o pomoc w odkręceniu tego ślubu. Ta zaś wpadła na genialny pomysł. Uznała, że aby do ślubu nie doszło, to Harpagon musi zmienić zdanie. Wymyśliła, że trzeba mu podsunąć jakąś kobietę, która będzie udawała bardzo bogatą hrabinę poszukującą męża. Jako że skąpiec lubił złoto, powinien chwycić taki haczyk.
Wszyscy przystają na ten plan. Na odchodnym Kleant pocałował Mariannę w rękę, co zauważył nadchodzący właśnie Harpagon. Zaczął on się domyślać, że młodzi się znają i mają jakąś tajemnicę. Kleant został w domu, a skąpiec z kobietami pojechali na jarmark.
Po powrocie ojciec wypytywał Kleanta, co łączy go z Marianną. Młodzieniec wyznał, że ją kocha. Ojciec jednak kazał mu wybić ją sobie z głowy. Skłóconych mężczyzn godzi dopiero Jakub. Jednak po chwili znowu wybuchła kłótnia. Wściekły Harpagon wyszedł do ogrodu.
Do pokoju wszedł Strzałka i pokazał Kleantowi szkatułkę z pieniędzmi. Okazało się, że odnalazł zakopany w ogrodzie skarb Harpagona.
Skąpiec był zdruzgotany taką stratą. Podejrzewał wszystkich i groził, że wezwie policję. W komiczny sposób przemawiał do utraconego złota, jak do ukochanej. Odgrażał się, że jeśli zguba się nie znajdzie to się powiesi.
Akt V
Harpagon wezwał policję. Komisarz przesłuchał Jakuba, który zwalił winę na Walerego, gdyż za nim nie przepadał. Skąpiec spotkał się więc z Walerym i zarzucił mu kradzież. Jednak młodzieniec opatrznie zinterpretował jego słowa i myślał, że mowa jest o Elizie. Przyznał się do swych uczuć wobec córki swego pana oraz planów poślubienia jej. Harpagon straszył, że zemści się na nim, a córkę wyśle do klasztoru.
Rozmowę przerwało nadejście Anzelma. Walery przedstawił się gościowi i powiedział, że jest synem Tomasza d’Alburci – i miał na to dowody w postaci rubinowej pieczęci ojca oraz agatowej bransolety, którą niegdyś dostał od matki.
Słysząc to, Marianna poznała w nim swego brata i wyznała, że również jest córką Tomasza. Wtedy odezwał się Anzelm i oznajmił, że on jest ich ojcem. Tak niespotykane wydarzenie nie robi wrażenia na Harpagonie. Kleant obiecał więc ojcu, że odda mu pieniądze, gdy ten wyrazi zgodę na ślub z Marianną. Skąpiec zgodził się dopiero, gdy Anzelm oświadczył, iż pokryje koszty obydwu wesel swoich dzieci: Marianny i Walerego. Obiecał też kupić Harpagonowi nowy strój na tę uroczystość oraz opłacić komisarza, który prowadził śledztwo. Szczęśliwie pojednana rodzina Anzelma poszła do matki, aby przekazać jej dobrą nowinę. Harpagon również szczęśliwy, pogłaskał swoją szkatułę.