Streszczenie
Autorem powieści jest Kornel Makuszyński (1884 – 1953). Jej pierwsze wydanie miało miejsce w 1937 r.
I. Diabeł wyskakuje z pudełka
Profesor Gąsowski był nauczycielem historii w warszawskim gimnazjum. Uczniowie z siódmej klasy już dawno zauważyli, że profesor był zafascynowany postacią Napoleona Bonapartego, dlatego też przy każdej odpowiedzi próbowali zejść na jego temat, przez co profesor rozpromieniał się co najprawdopodobniej nie pozostawało bez wpływu na ocenę.
Adam Cisowski o pseudonimie “Szatan” był na tyle bystrym chłopcem, że rozgryzł sposób wywoływania do odpowiedzi. Podzielił się tą informacją z resztą klasy przez co każdy wiedział kiedy będzie pytany. Dzięki temu klasa siódma miała bardzo dobre oceny z historii. Jednak pewnego czerwcowego dnia pan Gąsowski był tak roztargniony, że zapomniał o swej metodzie i poprosił do odpowiedzi trzy osoby, które nie były przygotowane. Profesora bardzo to zdziwiło. Adam Cisowski wyjaśnił mu jednak prawdę o tym, że znali metodę.
Pan Gąsowski zapowiedział, że wymyśli inną metodą, taką której nigdy nie uda im się rozszyfrować. Adam postanowił podjąć wyzwanie i zaproponował, że na kolejnej lekcji spróbuje odgadnąć kto będzie pytany. I tak w sobotę, na lekcji historii rzeczywiście udało mu się, co wprawiło nauczyciela w wielkie zdumienie. Ten chcąc wyprowadzić ucznia w pole nie wymyślił nowej metody, lecz odpytał uczniów zgodnie ze starą metodą. Cisowski przewidział, że profesor właśnie tak się zachowa.
Przez swoją ponadprzeciętną inteligencję, Adam był nazywany w szkole “szatanem”.
II. Dwie awantury, a jedna gorsza od drugiej
Adam Cisowski był synem lekarza i miał czworo rodzeństwa. Pewnego dnia któreś z nich zjadło porcję lodów, które należały do Adasia. Szatan postanowił zrobić śledztwo, aby znaleźć lodowego skrytożercę. Umieścił w pokoju miskę z wodą i zgasił światło tak żeby nie było nic widać. Następnie poprosił rodzeństwo o zamoczenie rąk w wodzie. Następnie sprawdził dłonie dzieci – okazało się, że jego braciszek Janek zjadł lody, gdyż jako jedyny nie zamoczył rąk w wodzie – właśnie z obawy, że woda w jakiś nieznany mu sposób pokaże że to on je zjadł.
Pewnego dnia w klasie Adama doszło do sprzeczki między Zbyszkiem Jasińskim a Józkiem Żelskim. Ten pierwszy oskarżał Józka o kradzież wiecznego pióra. Adam rozdzielił ich i zapowiedział, że odnajdzie winowajcę. Po lekcjach odwiedził swojego kolegę z ławki – Staszka Burskiego. Poprosił go oddanie pióra, gdyż zauważył, że zwykle koślawe pismo Staszka, nagle wyładniało. Stasiowi było wstyd. Powiedział, że znalazł owe pióro i je zatrzymał, gdyż chciał mieć tak cenną rzecz. Adam obiecał, że odda pióro tak, żeby nikt nie dowiedział się, że to on je wziął.
Podstawił je przy tablicy na miejscu kredy. Nauczyciel matematyki z rozpędu wziął pióro a Jasiński pobiegł za nim, by odzyskać swój przedmiot.
Kilka dni przed wakacjami uczniowie klasy szóstej poprosili Adama o pomoc, gdyż w księgach rachunkowych ich Spółdzielni Uczniowskiej brakowało 100 zł. Sprawdzał już to jakiś księgowy, lecz nie odnalazł przyczyny. Adam studiował księgi przez całą noc i odkrył, że przed jedną z liczb przykleiła się czarna nitka i wyglądała jak jedynka, udająca setkę. Rozwikłanie zagadki przyniosło sławę Szatanowi w całej szkole.
III. Piękne są oczy fiołkowe, ale kto ukradł drzwi?
Zaczęły się wakacje. Profesor Gąsowski poprosił Adama o pomoc w rozwikłaniu zagadki w jego rodzinnym majątku – wsi Bejgole koło Wilna. Adam poszedł do mieszkania nauczyciela, gdzie poznał jego bratanicę – Wandę Gąsowską, w której szybko się zakochał. Nauczyciel wyjaśnił Adamowi, na czym polega problem. Do Bejgoły bowiem przyjechał jakiś tajemniczy Francuz, który chciał obejrzeć dwór. Całą uwagę jednak poświęcał pewnym drzwiom, które bardzo dokładnie oglądał. Następnie Iwo Gąsowski, ojciec Wandy, dostał propozycję sprzedania majątku za wysoką cenę. Było to dziwne, że mężczyzna obejrzał jedynie jakieś drzwi i chciał tyle zapłacić za cały dwór. Iwo nie zgodził się.
Jakiś czas później okazało się, że ktoś wyniósł z dworu drzwi. Znaleziono je w parku odarte z farby. Adaś zgodził się pomóc w rozwiązaniu zagadki i zrezygnował z wakacji z rodziną nad morzem i postanowił wyjechać do Bejgoły.
IV. Dwie brody i człowiek-widmo
Adam dotarł do Bejgoły, gdzie ubogim majątkiem zajmowała się pani Ewa Gąsowska. Jej mąż, Iwo był zapalonym matematykiem i całe dnie i noce spędzał w swej pracowni. Adaś przepytał gospodarzy z historii dworu oraz co wiedzą o Francuzie, który u nich gościł. Wieczorem wybrał się z Wandą do parku. Gdy zapadł zmrok, młodzi zauważyli, że ktoś zakrada się w stronę dworu. Adam postanowił go podejść. Gdy zakradł się już bardzo blisko nieznanego człowieka, nagle poczuł uderzenie w głowę i padł na ziemię.
V. Po rozbitej głowie chodzi Francuz
Panna Wanda znalazłszy nieprzytomnego Adama z trudem zaciągnęła go do domu. Młodzieniec dochodził do siebie przez kolejne kilka dni, w których rozmyślał o tajemniczym Francuzie i człowieku widmo z parku. Doszedł do wniosku, że odpowiedzi należy szukać w historii dworu. Spytał więc domowników, czy nie są spokrewnieni z jakimiś Francuzami. Zaczał też poszukiwać starych dokumentów, które mogłyby coś powiedzieć o przeszłości domu i rodu Gąsowskich. Wanda poinformowała, że takie rzeczy mogą znajdować się na strychu.
VI. W mrokach tli się światełko
Rzeczywiście na strychu młodzi odnaleźli różnego rodzaju stare dokumenty i księgi. Adam całe dnie i noce studiował teksty i pojawiał się tylko przy posiłkach. W końcu, pewnej nocy zbudził profesora Gąsowskiego i oznajmił, że znalazł francuski ślad w historii tego domu. Studiował bowiem pamiętnik księdza Jana Koszyczka, który za czasów wojen napoleońskich rezydował na starość w tym dworze i spisywał wszystko co się tam działo. Z jego zapisków wynikało, że w 1813 r., gdy wojska Napoleona wracały spod Moskwy, w Bejgole pojawiło się dwóch francuskich żołnierzy: Kamil de Berier wraz ze swoim adiutantem. Oficer miał odmrożone nogi i był bliski śmierci. W tym czasie pani Domicela Gąsowska była umierająca, więc gospodarz przyjął żołnierzy nie w domu, a w parku, w domu ogrodnika. Po śmierci pani Domiceli, oficera przeniesiono do bawialni we dworze, gdzie całymi dniami wpatrywał się w portrety rodu Gąsowskich. Służba doniosła, iż pewnej nocy żołnierz wyszedł na jakiś czas z domu. Postanowiono jednak nie wypytywać go o to.
Kamil de Berier napisał list do swego brata Armanda i wręczył go swemu adiutantowi, który pojechał do Francji. Wkrótce po tym oficer zmarł. Przed śmiercią poprosił pana Gąsowskiego, aby w razie przyjazdu jego brata, również umieścił go w domku w parku.
Umierając mówił jeszcze coś o drzwiach, lecz ksiądz Koszyczek i gospodarz uznali to za majaczenie.
VII. Malarz – co ukradł, mówi, że znalazł
Następnego dnia, tuż po śniadaniu domownicy udali się obejrzeć ów domek ogrodnika. Okazało się, że nie było w nim drzwi. Wanda oznajmiła, że nie było ich odkąd pamięta. Faktycznie zawiasy były bardzo zardzewiałe.
Po południu przybył do dworu wędrowny malarz i poprosił o kilka dni schronienia. Gąsowscy zaoferowali mu pokój. Adam podejrzewał, że to ten człowiek parę dni wcześniej go ogłuszył, tym bardziej, że w trakcie kolacji bardzo zainteresował się on tematem znikających drzwi oraz tym, że odmówił Gąsowskim w pomocy, gdy ci poprosili o ukończenie pewnego obrazu.
Kolejnego dnia fałszywy malarz zakradł się do pokoju Adama, z którego ukradł pamiętnik księdza Koszyczka.
VIII. Umarli piszą listy
Adam domyślił się, że odtąd jakaś banda złodziei będzie go obserwować. Dlatego postanowił upozorować swój wyjazd i przy okazji pokręcić się po okolicy. Wanda odwiozła Adama na stację.
Następnie w majątku Gąsowskich pojawił się komornik, który oświadczył, że ze względu na długi będzie zmuszony zlicytować dwór. Nauczyciel Gąsowski zapłacił pewną kwotę, aby odwlec ową licytację w czasie.
Tymczasem na stacji Adam nie wsiadł do pociągu, lecz udał się do miasteczka. Noc spędził w szopie z sianem. Następnego dnia poznał bandę dzieciaków, którym dowodziła Irenka Niemczewska. Szybko złapał z nią kontakt i został zaproszony na obiad. Przy obiedzie dowiedział się, że Irenka została poproszona przez jakiegoś letnika o przetłumaczenie starego francuskiego listu. Adam zaproponował pomoc.
Okazało się, że był to list z 1813 r. napisany przez Kamila de Berier do brata. Prosił w nim o przybycie do Bajgoły i odszukanie skarbu, który ocalał z wojennej pożogi. Miał on udać się do pokoju, w którym Kamil nocował i pomyśleć nad wskazówką w postaci słów: „Dan. Al. Inf. C. III. 10-11”. Adam po długim rozważaniu doszedł do wniosku, że jest to odsyłacz do Boskiej Komedii Dantego, a wskazówka miała być zawarta w jej trzeciej pieśni, w wersach 10. i 11.
O pomoc zwrócił się do mieszkającego niedaleko poety, pana Rozbickiego. Okazało się, że dalszych wskazówek należy szukać “na drzwiach od bramy”.
Wieczorem po list przybył tajemniczy letnik a Adam rozpoznał, że to ów fałszywy malarz, więc postanowił go śledzić.
IX. Nie pchaj palców między drzwi!
Idąc za malarzem Adam dotarł do domku położonego na skraju lasu. Młodzieniec wspiął się na drzewo i stamtąd obserwował co się dzieje w środku. Malarz siedział ze swym wspólnikiem przy stole, gdzie wspólnie debatowali nad przetłumaczonym listem. W końcu zgasili świece i udali się na spoczynek. Adaś postanowił przespać noc w pobliskiej budce z resztką siana.
W środku nocy Adama obudziło szczekanie psów tuż przy jego głowie. Przerażony chłopiec nie mógł się ruszyć. Hałas wywabił oprychów z domku. Malarz rozpoznał Adama i siłą zaciągnął go do środka. Kazał wyjaśnić znaczenie listu, lecz ten udawał, że go nie rozumie. Mężczyźni zrewidowali więc Adama i znaleźli przy nim kopię listu Kamila de Berier. Wiedzieli, że chłopak ukrywa prawdę i postanowili ją z niego wydobyć. Najpierw kazali mu napisać list do Gąsowskich, w którym miał poinformować iż ma się dobrze i nie wie kiedy wróci.
Adam napisał list w taki sposób, że pierwsze litery wszystkich wierszy tworzyły napis: “Strzeżcie domu”. Po napisaniu listu napastnicy związali Adama i zamknęli go w piwnicy.
X. Na dnie piwnicy i rozpaczy
Adam siedząc w piwnicy usłyszał jakiś jęk. Okazało się, że nie był sam. Więziono tam również tego Francuza, który jakiś czas wcześniej próbował odkupić majątek Gąsowskich. Gdy był jeszcze we Francji odnalazł stary list Kamila de Berier i postanowił odnaleźć skarb w Bajgole. Zatrudnił do pomocy owego malarza i jego kolegę. Gdy ci dowiedzieli się, że chodzi o skarb, związali Francuza i sami postanowili go odnaleźć.
Nocą nadeszła burza i woda zaczęła wlewać się do piwnicy. Gdy Adam usłyszał dochodzące z zewnątrz ludzkie głosy, zaczął wołać o pomoc. Nagle ktoś wyważył drzwi i do piwnicy weszli harcerze, którzy uratowali więźniów. Mieli oni obóz po drugiej stronie jeziora dlatego wsiedli do łodzi i odpłynęli.
XI. Choć burza huczy wkoło nas…
Jezioro było wzburzone a łódź zaczęła nabierać wody. Po chwili wszyscy musieli ratować się płynąć wpław. Francuz mimo ran i gorączki zdołał jeszcze uratować harcerza od utonięcia. Dotarli do obozu, gdzie Staszek Burski postanowił odprowadzić chorego Francuza do księdza Kazuro. Będąc u księdza, Adam usłyszał od niego historię swego poprzednika, który w 1863 r. brał udział w powstaniu styczniowym i został ranny pod Bejgołą. Rannego kapłana przeniesiono do plebanii na drzwiach zdjętych z domu ogrodnika. Finalnie ksiądz wyzdrowiał a owe drzwi przeniesiono do szkółki parafialnej, w której były do dziś. Adama uradowała wiadomość, że nareszcie odnalazł tajemnicze drzwi i z samego rana poszedł je zobaczyć.
Dokładnie je studiując zauważył, że pod okuciem okalającym dziurkę od klucza znajdował się wyryty napis. Mówił on, że dalsze wskazówki znajdą w malowanej brodzie w wielkim domu.
XII. Puk, puk, w okieneczko…
Tymczasem do Bejgoły dotarł list od Adama. Domownicy rozszyfrowali ukryte przesłanie i postanowili czuwać. Rankiem następnego dnia do Gąsowskich przybył harcerz Staszek Burski, który opowiedział o niedawnych wydarzeniach. Poinformował też, że harcerze rozbili obóz w parku wokół dworu.
Adam przybył dopiero późną nocą i wraz ze Staszkiem zapukał do okna profesora Gąsowskiego. Nauczyciel był zaspany i nie zrozumiał o co chodziło młodym, którzy weszli na strych, coś z niego zabrali i zniknęli w mroku bez udzielenia wyjaśnień. Poprosili jedynie, aby rankiem przy ich powitaniu nauczyciel zrobił dużo hałasu.
XIII. Któż to z płaskiego nie chce jeść talerza?
Adam i Staszek ponownie pojawili się rankiem, gdy domownicy jedli śniadanie na tarasie. Profesor, tak jak ustalono, zaczął ich głośno witać, co zdziwiło pozostałych. Adam głośno opowiadał o swym odkryciu oraz, że wieczorem wyruszą po skarb. W tym samym czasie Staszek obserwował czy w pobliżu nie pojawią się dwaj bandyci.
Wieczorem wszyscy udali się do parku w poszukiwaniu skarbu. Adam polecił panu Gąsowskiemu odmierzyć 10, a następnie 11 kroków od pagórka. Na miejscu zaczęli kopać. Tak dokopali się do ogromnej skrzyni. Wtem z krzaków wyskoczył bandyta z rewolwerem i zabrał skarb.
Dopiero gdy wszyscy wrócili do domu, Adam wyjaśnił, że to była zmyłka, w którą celowo wprowadzili bandziorów. W nocy bowiem zabrali ze strychu skrzynię pełną żelastwa i zakopali ją w parku.
Teraz, gdy już się pozbyli oprychów, mogli spokojnie skupić się na poszukiwaniu prawdziwego skarbu. Adam domyślił się, że tekst mówiący o brodzi odnosił się do brody członka rodziny Gąsowskich, uwiecznionego na portrecie w saloniku. Faktycznie była na niej napisana kolejna wskazówka, iż powinni szukać w domu tego co niedługo wróci z Egiptu i nigdy nie jadł z płaskiego talerza.
Adam skojarzył to z bajką o bocianie, który nie mógł jeść z talerza. Bocianie gniazdo znajdowało się na starym pniu dębu. Tam też musiał znajdować się skarb Kamila de Berier. W dziupli znaleźli skórzany mieszek z diamentami i rubinami. Adam oddał skarb pani Gąsowskiej i stwierdził, że diamenty są piękne, ale oczy panny Wandy jeszcze piękniejsze.